Premier Japonii Yoshihide Suga utworzył 12 lutego nowe ministerstwo – ds. samotności i izolacji społecznej. Głównym jego zadaniem ma być „przeciwdziałanie i usuwanie” obu tych zjawisk oraz „budowanie nowych związków między ludźmi”. Na czele nowego urzędu stanął Tetsushi Sakamoto (ur. 1950). Wcześniej był on ministrem ds. ożywienia regionów i zasłynął jako twórca różnych programów pomocy osobom starszym, samotnym i ubogim dzieciom. Działał także na rzecz wzrostu dzietności w rodzinach japońskich.
Szef rządu podkreślił, że dzieje się to w czasach pandemii, „od której bardziej niż mężczyźni cierpią kobiety i to wśród nich jest obecnie więcej samobójstw”. Zwracając się do nowego ministra wyraził nadzieję, że „rozpozna on ten problem i podejmie w związku z nim odpowiednie działania”.
Zdaniem polskiego dominikanina o. Jarosława Janocińskiego, od ponad 40 lat pracującego w Japonii, nazwa nowego ministerstwa, która w oryginale brzmi „kodoku to koritsu” (samotność i izolacja społeczna) rzeczywiście odzwierciedla duży problem społeczny w tym kraju. Są to słowa, mające swoje niekiedy bardzo bolesne w tej kulturze i społeczeństwie znaczenie. Dotychczas dotyczyło to chyba bardziej mężczyzn, którzy – skupiając się całkowicie na pracy zawodowej – po osiągnięciu wieku emerytalnego nie wiedzieli co z sobą zrobić (przynajmniej niektórzy z nich).
Przed wybuchem pandemii pisali na ten temat dużo m.in. zmarły 18 grudnia ub.r. arcybiskup senior Tokio Peter Takeo Okada i jego biskup pomocniczy, również obecnie emerytowany – Paul Kazuhiro Mori. Sugerowali oni większe zajęcie się przez wspólnoty kościelne tym problemem.
Wydawałoby się, że kobiety są bardziej „rodzinnie powiązane” choćby dzięki kontaktom z dziećmi. Tymczasem prawdą jest, że te dzieci na ogół po osiągnięciu dojrzałości, tak jak na całym świecie „wyfruwają w świat”, pozostawiając w domach spragnione kontaktów (międzyludzkich) matki. Okazuje się, że zwłaszcza w czasach pandemii, gdy władze oficjalnie zalecają „ograniczanie kontaktów z innymi”, także m.in. w kościołach, nie wszystkie kobiety umieją sobie z tym problemem poradzić. Jest to bowiem wbrew rozpowszechnionemu tu powiedzeniu, że „Japonka bez grupy to jak ryba bez wody”. I stąd zapewne pojawił się problem dużej liczby samobójstw wśród kobiet, który sygnalizuje premier.
Według danych z października ub.r. w Japonii odnotowano w zeszłym roku 2153 samobójstw, co jest dużym wzrostem w stosunku do poprzednich lat, kiedy to występowała nawet tendencja spadkowa. W tym samym czasie stwierdzono 2087 zgonów z powodu Covida-19,