W Sejmie rozmawiano o skutkach aborcji

by FUNDACJA JZN
4 kwietnia w Sejmie odbyła się konferencja pt. „Życie ze skutkami aborcji: stan obecny i perspektywy”. Zorganizowały ją Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia wspólnie z Fundacją Edukacja przez Media.

 

Jan Klawiter (poseł niezrzeszony), otwierając konferencję, zwrócił uwagę, że temat aborcji jest dzisiaj „niezwykle istotny”, szczególnie w kontekście emocji, jakie wywołuje projekt „Zatrzymaj aborcję”, który pod koniec marca pozytywnie zaopiniowała Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

 

Gościem specjalnym konferencji była Irene van der Wende, znana holenderska obrończyni życia, która została brutalnie zgwałcona i dokonała aborcji. Podzieliła się swoim świadectwem i tym, że żałuje podjętej wtedy decyzji – jednak jak wyjaśniała, gdyby wtedy wiedziała, że nosi w sobie już rozwijającego się człowieka, nie zdecydowałaby się na ten krok. Dowiedziała się wkrótce potem, że sama została poczęta wskutek aktu przemocy. „Ja nie zasłużyłam na karę śmierci za zbrodnię mojego ojca. Większość rządów uważa, że jest okrucieństwem, aby karać karą śmierci gwałciciela. Zatem pytam, dlaczego musi umrzeć małe, niewinne dziecko za jego zbrodnię? Ukażcie gwałciciela, ale nie dziecko” – mówiła. „Zawdzięczam swoje życie tylko temu, że było wtedy prawo, które mnie obroniło” – dodała.

 

Ks. prof. Romuald Jaworski mówił o objawach syndromu postaborcyjnego, o formach pomocy kobietom, które się z nim zmagają. Wśród przyczyn decyzji dokonania aborcji wskazał między innymi na lęk o dziecko („czy będzie zdrowe?”), lęk o siebie („czy sobie poradzę?”), lęk przed opinią innych, konformizm czy ideologiczne przekonania. Zauważył, że „ważny jest cały klimat pomocy kobietom z syndromem postaborcyjnym. Potrzebna jest zawsze jakaś osoba towarzysząca, ktoś kto pierwszy tą osobą się zajmie, wysłucha, zobaczy cały tragizm tego wydarzenia, pomoże pokonać lęk, strach, pustkę. To nieraz może być ktoś z rodziny, to nieraz może być sąsiadka, babcia, koleżanka. Jest potrzebny ktoś, kto przygotuje do decyzji, aby skorzystać z pomocy fachowców”.

 

O ideologii zrównoważonego rozwoju oraz czy może ona zablokować dostęp do leczenia syndromu poaborcyjnego opowiedziała dr Aldona Ciborowska. Zauważyła, że w 17 celach zrównoważonego rozwoju przyjętych przez ONZ na lata 2015-2030 pojęcia „zdrowie reprodukcyjne” i „prawa seksualne” są konstruktami, quasi prawami przygotowanymi przez inżynierów społecznych neomarksizmu, żeby pod literą prawa przeprowadzić ideologiczne postulaty, które finalnie będą prowadziły od prawa do aborcji do nakazu aborcji.

 

W tej ideologii „nie ma miejsca dla człowieka. Jest w niej tylko sexus – popęd, który musi się „wyżyc”, stąd edukacja seksualna. Prawdopodobnie sprawy będą prowadziły do proponowania eutanazji osobom, które mają jakiekolwiek problemy fizyczne, psychiczne, itd. – mówiła.

 

Eurodeputoany Marek Jurek podkreślił, że mamy do czynienia z globalną rewolucją przeciwko prawu do życia, z rewolucją przeciwko naturze rodziny, której każde odpowiedzialne państwo powinno się przeciwstawić.

 

Przybliżył politykę UE, która nie zamierza zajmować się kwestiami obrony życia. Jako przykład polityk podał sposób, w jaki Komisja Europejska potraktowała europejską inicjatywę obywatelską One of Us. „Ponad milion podpisów obywateli z całej Europy, formalnie złożonych do komisji w ramach traktatowej instytucji europejskiej inicjatywy obywatelskiej został zbyty na jednym posiedzeniu.” Unia Europejska dała wówczas odpowiedź: „aborcją się nie zajmujemy”. Co oznacza ta odpowiedź? „Tylko tyle, że Unia Europejska nie prowadzi żadnego dialogu ze środowiskami obrońców życia, nie prowadzi żadnego dialogu z opinią występującą w obronie cywilizacji życia, nawet gdyby ten dialog miał dotyczyć naszej obecności w Europie, wolności słowa czy praw obywatelskich wykonywanych w ramach instytucji europejskich” – tłumaczył Marek Jurek.

 

Dr Błażej Kmieciak z Instytutu Ordo Iuris przywołał sytuacje kobiet w ciąży, które znajdują się na oddziałach psychiatrycznych i wymagają opieki psychologicznej i psychiatrycznej. „Co możemy zaproponować w tym wypadku? Psychoterapię, dialog motywacyjny, dialog znoszący pewnego rodzaju poziom poczucia lęku, psychofarmakoterapię, która jest pewnego rodzaju wyzwaniem, ponieważ leki przeciwdepresyjne mogą wpłynąć na rozwój dziecka”. „My ewidentnie obserwujemy u kobiet po zabiegu aborcyjnym (…) konkretne zaburzenia o charakterze psychicznym. Popatrzmy na ilość problematyki związanej z uzależnieniami, na pojawienie się depresji. Zresztą depresja w tym momencie pojawia się w sposób fizjologiczny bardzo często, dlatego że nagłe przerwanie ciąży jest tak naprawdę nagłym przerwaniem procesów fizjologicznych w organizmie kobiety i można powiedzieć kolokwialnie, że organizm kobiety zaczyna szaleć, nie wie do końca co w tym momencie ma zrobić” – mówił.

 

O syndromie poaborcyjnym w powieści „Kainka” ks. Stanisława Tworkowskiego opowiedziała dr Marta Cywińska  (literaturoznawca, publicystka i działaczka społeczna). Mówiła o tym, jak przestrzec i pomóc osamotnionym kobietom. „Kainka” jest to książka o dobru dziecka, która nie opiera się na przypuszczeniach, hipotezach, ale na faktach, chociaż zachowuje ramy powieści. „Jest to jedyna w literaturze polskiej katolicka powieść antyaborcyjna jako reakcja na zbrodniczą ustawę z 1956 roku” – podkreśliła. „«Kainka» jest przede wszystkim dramatem samotności”, „historią dramatu zła”. Pisarka zaapelowała do potencjalnych wydawców o ponowne wydanie „Kainki” w Polsce, a także do uczynienia tej książki obowiązkową dla młodych dziewczyn.

 

Na koniec pani Maria Bienkiewicz z Fundacji Nazaret przybliżyła doświadczenia kobiet po aborcji. Zaznaczyła, że wszystkie matki, które zgłaszają się na aborcję „pozostają same w swoich trudnościach, ze swoimi problemami, osamotnione”. Podkreśliła, że w czasie komunistycznym większość wskazań do aborcji (aż 95%) były to tzw. wskazania społeczne. Bardzo rzadko zdarzały się wskazania prokuratorskie.

 

Maria Binkiewicz zwróciła również uwagę na problem syndromu postaborcyjnego występującego wśród lekarzy i pielęgniarek. Przypomniała, że także wśród personelu medycznego zdarzały się przypadki samobójstwa. „My sobie nawet nie zdajemy sprawy z tego, jak cierpią ginekolodzy, my sobie nawet nie zdajemy sprawy, jak cierpią położne, które uczestniczą w tym wszystkim” – mówiła.

 

 

You may also like

Facebook