Atak na płeć dziecka, z jakim mamy do czynienia w Stanach Zjednoczonych jest nie do przyjęcia. Konsekwencje takich działań niosą za sobą śmiertelne niebezpieczeństwo – alarmują eksperci.
W Stanach Zjednoczonych lawinowo rośnie liczba placówek prowadzących tzw. terapie zmiany płci u dzieci. Działania te polegają na podawaniu nieletnim hormonów. W wielu przypadkach dochodzi nawet do interwencji chirurgicznych. W samych Stanach takich ośrodków jest już ponad 50 i może być ich jeszcze więcej. A to wszystko za sprawą skrajnie lewicowej ustawy o równości, przegłosowanej ostatnio w amerykańskiej Izbie Reprezentantów. Dokument przewiduje dopisanie „tożsamości płciowej” i „orientacji seksualnej” do katalogu cech chronionych przez prawo federalne przed wszelką dyskryminacją. W myśl tej ustawy zabronione byłoby pomaganie dzieciom cierpiącym na tzw. dysforię płciową czyli zaburzenia tożsamości płciowej w pogodzeniu się z własnym ciałem.
– Samopoczucie dziecka w kontekście tego czy jestem chłopcem czy dziewczynką, czy zainteresowanie dziecka, kształtuje się cały czas i nie jest powiedziane, w którym momencie to dziecko zdobywa taką świadomość i przekonanie, że chciałoby coś naprawdę. Tutaj rodzic w tym pomaga i rodzic nieraz może sprzyjać dziecku w podejmowaniu decyzji, ale dziecko tutaj jest pozbawione tej decyzji – podkreśla dr Sławomir Łabsz, prezes Stowarzyszenia Pacjentów RP w Gdańsku.
Konsekwencje takich działań mogą być bardzo niebezpieczne.
– Te dzieci, kiedy mając zmienioną płeć, mogą podejmować zupełnie inne decyzje w życiu dorosłym. Może nawet to prowadzić do samobójstw, albo do wystąpień przeciwko rodzicom.[…] To jest jakaś pedofilia, bo jak mogą rodzice nieświadomemu dziecku kształtować nową, inną płeć z chirurgami, albo zmianę osobowości hormonalnej. Nie jestem w stanie się z tym po prostu pogodzić – dodaje dr Sławomir Łabsz.
Zgodnie z ustawą, lekarze narażeni byliby na procesy, gdyby odmawiali osobom uznającym się za transpłciowe stosowania procedur medycznych czy hormonalnych. W szkołach publicznych dzieci uczyłyby się, że ich płeć nie jest rzeczywistością biologiczną, lecz kwestią subiektywną, zależną od postrzegania samego siebie. Podważone zostałoby prawo rodzicielskie rodziców do wychowania własnych dzieci i poszukiwania dla nich najlepszych możliwości leczenia. Teraz ustawą ma zająć się Senat. Niezależnie od jego decyzji, nowe przepisy może zawetować prezydent Donald Trump, czego oczekują od niego liczne organizacje.