O istocie i wartości niesienia pomocy chorym kilka tygodni temu rozważał o. prof. Andrzej Kłoczowski, opierając się w swoich refleksjach na modlitwie Matki Teresy z Kalkuty.
Prof. Andrzej Kłoczowski odniósł się do słów Jezusa „byłem chory, a odwiedziliście mnie” i wskazał, że uczynki miłosierdzia co do ciała nie dotyczą jedynie ciała, ale całego człowieka i relacji z nim. Ojciec podkreślił, że więzi te dotyczą słabych i chorych, a Jezus przyrównał się właśnie do nich.
Matka Teresa z Kalkuty, która budziła u wielu podziw w kontekście jej posługi na rzecz biednych i słabych, była wymagająca od siebie, innych sióstr ze swojego zakonu, a także mężczyzn idących do potrzebujących. O. Kłoczkowski wspomniał o jej drodze odkrywania powołania zakonnego, który rozpoczął się pracą edukacyjną młodzieży, a następnie pracą na rzecz chorych. Kalkuta jako miejsce wielorakich tragedii ludzkich w ich biedzie stała się miejscem odkrycia jej misji.
Dramatyczne sytuacje tamtych ludzi były przyczyną wielu problemów żywnościowych, a także rzeczywistości kulturowej i religijnej. Jeden z wymiarów kultury hinduizmu, jest pogląd, że cierpienie człowieka jest efektem karmy, a powiększa się wraz ze złym postępowaniem. Wyzwolić się z karmy można przez cierpienie. Nie pomniejszając piękna hinduizmu, trzeba powiedzieć, że pomoc ubogim i bezdomnym jest przedłużeniem ich cierpienia, a przez to uniemożliwia spłacenie długu karmy. Stąd wielu zarzucało Siostrze Teresie i jej współsiostrom, że im pomagały.
Dla Teresy jednak chrześcijaństwo niosło całkiem odmienną wizję człowieka. Człowiek chory to Chrystus, któremu trzeba służyć. Potwierdzała to modlitwą, w której zawsze prosiła, by widząc i pielęgnując cierpiących, mogła posługiwać Jezusowi. Chociaż w sytuacjach nerwowości, natarczywości, czy w niedorzecznościach, to jednak chciałaby powiedzieć: Jezu mój pacjencie, jak słodko jest służyć Tobie. W modlitwie prosiła również, aby ta posługa nie była rutyną, mimo trudności radością w zaspokojeniu potrzeb biednych ludzi.
Modliła się przy tym, aby jej w jej posłudze odkrywać wielkość i godność swojego powołania. Prosiła, by mimo wielu obowiązków, nigdy uległa oziębłości, nieuprzejmości, czy zniecierpliwieniu. Prosiła również Boga, Jezusa jako jej pacjenta, by w momentach błędów okazał jej cierpliwość i patrzył na jej intencje pragnienia niesienia pomocy oraz o wzrost wiary i błogosławieństwo w pracy.
Wieńcząc swoje rozważanie o. Jan Kłoczowski zwrócił się do lekarzy, pielęgniarek, pielęgniarzy oraz każdego stojącego przy łożu bliskich potrzebujących pomocy. Powiedział, że jest w takich sytuacjach wiele niecierpliwości, zmęczenia, narzekania. Dlatego trzeba dostrzec, że w pomaganiu nie chodzi jedynie o przyzwoitość wobec człowieka i szacunek dla człowieczeństwa, ale że sprawy ludzkie i Boże są ze sobą głęboko powiązane.
Źródło: www.mp.pl