W środę 20 kwietnia, jak donoszą media, ruszy proces lekarza obwinionego w sprawie pomyłki przy in vitro, do której doszło przed dwoma laty w klinice w Policach (woj. Zachodniopomorskie). Sprawą zajmie się Okręgowy Sąd Lekarski we Wrocławiu.
Do błędu doszło w 2014 r. w klinice ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Podczas zabiegu zapłodnienia in vitro nasienie męża, zamiast z komórką jajową żony, miało zostać połączone z komórką innej kobiety, wskutek czego pacjentka urodziła nie swoje dziecko. Dziecko przyszło na świat z wadami genetycznymi.
Wrocławski sąd jest trzecim sądem lekarskim, do którego skierowano sprawę pomyłki podczas in vitro. Dwa poprzednie nie zajęły się nią. Okręgowy Sąd Lekarski w Szczecinie wyraził obawy co do zachowania bezstronności, z kolei białostocki sąd lekarski, wyznaczony przez Naczelny Sąd Lekarski na zajęcie się sprawą, uznał, iż „może być niewystarczająco przygotowany merytorycznie”.
„Rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie prof. Jacek Różański informował w czerwcu ub.r., że obwiniony lekarz to osoba bezpośrednio odpowiedzialna za nadzór nad laboratorium. Według rzecznika, przewinienie lekarza dotyczyło błędu organizacyjnego. Jeszcze w kwietniu ub. r. rzecznik doszedł m.in. do wniosku, że procedury stosowane w klinice wspomaganego rozrodu były zbyt ogólne, nie było wyraźnych przepisów dotyczących znakowania probówek z komórkami jajowymi. Także nie było systemu kontroli nad pracą laborantów. Tymczasem w placówkach tego typu na świecie standardem jest wzajemna kontrola laborantów” (za: gosc.pl).
Źródło: gosc.pl