Lewica będzie zbierać podpisy pod obywatelskim projektem uchwały dotyczącym programu dofinansowania in vitro w województwie łódzkim, po tym jak na ostatniej sesji sejmik wykreślił go z budżetu na 2019 rok.
Obecne władze regionu, w którym po wyborach większość uzyskało Prawo i Sprawiedliwość, wycofały się z dofinansowywania in vitro, które rozpoczął poprzedni samorząd. Teraz publiczne środki będą płynąć na leczenie niepłodności w Centrum Zdrowia Matki Polki. Obecny samorząd przyjął autopoprawkę, w myśl której na ten cel do Centrum trafi 1 mln zł. Dodatkowo Ministerstwo Zdrowia przekaże na to 2 mln zł.
Reaktywacji programu in vitro chce były radny SLD, który go zainicjował, a teraz zapowiada zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem w tej sprawie.
Ewa Wendrowska, radna sejmiku z PiS, wskazuje tymczasem, że nie spotkała się z większymi protestami ze strony mieszkańców regionu przeciw wycofaniu się z finansowania in vitro. Na ostatniej sesji – jak mówi – były tylko media, a na pikietę przed Urząd Marszałkowski przyszło niewiele osób.
– Czytałam, że było tam 100 osób. Według mnie – z tego, co tam widziałam – było góra 20. To pokazało, że mieszkańcy Łodzi niekoniecznie są zainteresowani taką inicjatywą, jaką wykazują ci panowie. Później, już w trakcie sesji, też było widać, że to paliwo, które oni sobie chcieli stworzyć z tego faktu, że nie będzie in vitro i oni o to in vitro walczą, też okazało się kiepskim paliwem, bo na sesji były właściwie tylko media. Nie było nikogo, kto był zainteresowany tym, by protestować – zaznacza Ewa Wendrowska.
W ocenie radnej PiS większego poparcia może nie mieć też inicjatywa obywatelskiego projektu przywracającego finansowanie in vitro. A nawet gdyby miała 1000 podpisów, to nie przejdzie z uwagi na arytmetykę sejmiku.