Krew przetaczana jest na świecie co trzy sekundy, ale nadal się jej boimy, a wokół niej wciąż krąży wiele mitów, jak choćby ten, że miesiączkujące kobiety powodują więdnięcie kwiatów – stwierdza Rose George w książce „Krew – pieniądze, medycyna, tajemnice”.
Tysiące ludzi oddaje krew za darmo, choć jest cenniejsza od ropy i złota. Pod koniec lat 90. XX w. za baryłkę ropy płacono 13 dolarów, podczas gdy za taką samą ilość krwi oferowano 20 tysięcy. Teraz ropa jest droższa, kosztuje prawie 70 dolarów za baryłkę, ale krew wciąż jest cenniejsza. I tak z pewnością pozostanie.
Krew to wielki biznes. Ocenia się, że rynek handlu krwią i produktami krwiopochodnymi jest wart co najmniej 252 mld dolarów rocznie. Jak ktoś wyliczył, codziennie na świecie krew przetaczana jest co trzy sekundy: podaje się ją z plastikowych pojemników do naczyń krwionośnych pacjentów, którzy jej potrzebują. Wielu przywraca zdrowie albo ratuje życie.
O krwi napisano już wiele – jak się nią handluje i jakie są wytwarzane z niej cenne preparaty, np. poprawiające odporność immunoglobuliny (droższe od złota!). Ale o krwi trzeba pisać stale, bo wciąż jej brakuje. I nadal wywołuje wiele nieporozumień, co jakiś czas ujawniane są skandale związane z wykorzystaniem krwi. Jak choćby ten z użyciem w latach 80. XX w. krwi skażonej wirusem HIV.
Jak pisze Rose George, brytyjska dziennikarka, na całym świecie w około 180 krajach działa ponad 13 tys. stacji krwiodawstwa. Pozyskuje się 110 mln donacji krwi. Jedynie w USA przetacza się 16 mln jednostek krwi rocznie, z których każda zwiera 450 ml krwi. Trafia ona do chorych na anemię i nowotwory, jak i do pacjentów po przeszczepach oraz do ofiar wypadków.
Wydawałoby się, że o krwi wszystko już wiemy. Że poszczególnym osobom można przetaczać tylko krew określonej grupy i z właściwym czynnikiem Rh. Jedynie grupa 0 jest uniwersalna i mogą ją otrzymać osoby z inną grupą (konieczne jest jedynie właściwy czynnik Rh). Można nawet zmienić krew z grupy B w krew grupy 0, wystarczy użyć odpowiedniego enzymu pozyskiwanego z ziaren kawy, usuwającego antygeny (decydujące o grupie krwi).
Japończycy wciąż jednak wierzą, że grupa krwi jest kluczem do naszej osobowości, upodobań – i że zależy od niej skłonność do różnych chorób. Ludzi z grupą A uważa się za perfekcjonistów, wyrozumiałych i potrafiących panować nad sobą. Grupa krwi B oznacza ekscentryka i samoluba, ale z pogodnym uosobieniem. Grupa 0 to osoby energiczne, ale ostrożne, z kolei ludzie z grupą AB mają charakter skomplikowany, bo jak może być inaczej, skoro ich grupa krwi to połączenie dwóch różnych grup. Żadna z tych teorii nie ma jednak naukowego uzasadnienia, choć doczekały się wielu książek i prób naukowego – a raczej pseudonaukowego ich uzasadnienia.
Do zabobonów, wciąż jednak żywych, należą poglądy o tym, że krew menstruacyjna to samo zło, a kobiety miesiączkujące mogą przynieść jedynie nieszczęście. Jak opisuje Rose George, w niektórych społecznościach nadal pokutują przekonanie, że miesiączkujące kobiety powodują więdnięcie kwiatów czy psucie ryb. Wymyślono nawet naukowe wytłumaczenie dla takich przekonań: odpowiedzialne za to miały być „monotoksyny”, silny związek chemiczny wydzielany przez krew menstruacyjną. Proste i oczywiste.
Tego rodzaju przesądy mają długą tradycję, powstały już przed wieloma tysiącami lat, przeniknęły nawet do Starego Testamentu. W księdze Kapłańskiej znalazło się stwierdzenie, że „jeśli kobieta ma upławy, to jest krwawienie miesięczne ze swojego ciała, to pozostanie siedem dni w swojej nieczystości”. I dalej: „Każdy kto jej dotknie, będzie nieczysty aż do wieczora”.
W zachodnim Nepalu przeprowadzone w 2010 r. badanie wykazało, że 58 proc. tamtejszych kobiet podczas menstruacji musi przebywać w odosobnieniu. Jest to tradycja o nazwie chhaupadi, która nakazuje miesiączkującej kobiecie przebywanie w odosobnieniu, w zamknięciu, np. w szopie. A jeśli tego kobiety nie przestrzegają, dzieją się złe rzeczy. Bawół może wejść na drzewo albo jadowite węże podpełzną, ale to pół biedy. Gorzej, że mężczyźni mogą dostać drgawek i zachorować, z pewnością bardzo poważnie. Mogą nawet umrzeć.
Autorka książki „Krew – pieniądze, medycyna, tajemnice” optymistycznie stwierdza w zakończeniu, że stać nas na więcej. Przede wszystkim na więcej naukowych odkryć. „Krew nie pokazała nam jeszcze wszystkich swoich właściwości. Z czasem przyjdą więc nowe, cudowne odkrycia”. A przesądy? Przesądy z pewnością też pozostaną. Albo będą nowe.