Nieudane ciąże to temat, o którym rozmawia się ciężko – nawet z najbliższymi. Sama mam kilka takich za sobą – poronienia i na dokładkę ciążę pozamaciczną pod koniec zeszłych wakacji. (…) Nie każdy jest gotowy by mówić o swoich doświadczeniach – ale to nie znaczy, że ich nie ma – wyznaje Aleksandra Żebrowska. Wpis żony znanego aktora Michała Żebrowskiego można zobaczyć na jej Instagramie.
Od jedenastu lat Aleksandra jest szczęśliwą żoną Michała Żebrowskiego. Wspólnie wychowują dwóch synów: 10-letniego Franciszka oraz 7-letniego Henryka. Zawsze marzyli o większej rodzinie.
W intymnym wpisie na Instagramie Aleksandra Żebrowska przyznała, że miała zarówno problemy z zajściem w ciążę, jak i utrzymaniem jej.
https://www.instagram.com/p/CDFCZ0MpAmo/?utm_source=ig_web_copy_link
W rozmowie z Anną Dryjanską dla portalu naTemat Aleksandra wyjawiła, że w ostatnim czasie, przed porodem trzeciego synka, często słyszała pytanie odnośnie tego, która to ciąża.
„Z medycznego punktu widzenia, to bardzo ważne pytanie, słyszałam je przy każdej wizycie poświęconej ciąży. Dopóki liczby się zgadzają – kiedy każda ciąża kończy się porodem i dzieckiem – nie robi ono chyba na nikim większego wrażenia. Natomiast kiedyś czwarta ciąża, jedno dziecko ledwo przechodziło mi przez gardło. Z każdą kolejną ciążą było łatwiej. Ale nigdy nie podejrzewałam, że w wieku 33 lat będę w siódmej ciąży – mając dwójkę dzieci” – powiedziała.
Zwróciła uwagę na bardzo ważny aspekt psychologiczny, kiedy kobiety obwiniają się za to, co się wydarzyło. Czas po pierwszym poronieniu w wieku 24 lat wspomina z wielkim smutkiem:
„A to był dopiero początek – obwiniania się, strachu związanego z kolejnymi próbami, dociekania co jest nie tak i dlaczego przytrafia się to zdrowej, młodej dziewczynie, której mama była w 8 ciążach – i ma ósemkę dzieci”.
Postanowiła podzielić się swoją historią, by innym kobietom dodać otuchy:
„Dopiero po kolejnych ciążach, po kolejnym dziecku i znowu nieudanych ciążach – po przepracowaniu wszystkiego we własnym tempie i uodpornieniu się na znieczulicę innych, oswoiłam się z tym, że tak po prostu u mnie jest. Wtedy poczułam, że to jest temat, o którym trzeba rozmawiać. Chociażby po to, żeby inne kobiety nie czuły się w tym wszystkim tak bardzo samotne, żeby się nie poddawały. Ale poczułam to dopiero 10 lat później”.
Dodaje także:
„Problemy z zajściem w ciążę są bardzo powszechne, ale tak rzadko się o nich mówi, że ludzie kompletnie nie biorą ich pod uwagę. Gdybyśmy wszyscy byli ich bardziej świadomi, może nie dawalibyśmy z taką łatwością rad, że nie warto czekać, że dzieci to piękna sprawa. Ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego jak takie niewinne komentarze potrafią być okrutne. To dotyczy tematu macierzyństwa w ogóle, nie tylko poronień”.