Babcie na kilka miesięcy

by FUNDACJA JZN
W Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym w Otwocku dzieci oczekują na adopcję lub na zmianę decyzji swoich biologicznych rodziców. W tym czasie, by dobrze się rozwijać, potrzebują wielu rzeczy – również miłości. O nią dbają w ośrodku babcie, babcie – wolontariuszki.

Historię babć – wolontariuszek opisał Portal Organizacji Samorządowych ngo.pl. Zaczęło się od Fundacji Rodzin Adopcyjnych, powołanej ponad 20 lat temu przez grupę rodziców, którzy chcieli dzielić się swoim doświadczeniem opieki nad adoptowanymi dziećmi. W 2001 roku fundacja założyła Interwencyjną Placówkę Opiekuńczą w Otwocku – obecnie funkcjonuje ona pod nazwą Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny.

Jak podaje portal: trafiają tu dzieci pozostawione przez rodziców po porodzie, odbierane im w wyniku zaniedbania, takie, których bliscy zrzekają się zupełnie praw do opieki nad nimi lub którym te prawa zostają – na stałe lub tymczasowo – odebrane.

Obok wielu potrzebnych rzeczy: lekarstw, ćwiczeń i codziennej pielęgnacji, równie ważne jest wspieranie prawidłowego rozwoju emocjonalnego dzieci. Dobrze, by przebywały w ośrodku jak najkrócej oraz, czekając na nowe rodziny lub na powrót do biologicznych, nie odczuwały skutków porzucenia czy rozdzielenia z bliskimi. Aby to się udało, liczą się wszystkie szczegóły: przyjazna im przestrzeń, podejście personelu. A także obecność i wsparcie wolontariuszek i wolontariuszy. Portal przytacza także świadectwa wolontariuszek, m.in. Barbary i Ewy.

Podczas pierwszego pobytu w Ośrodku Preadopcyjnym w Otwocku Barbara – za radą jednej z wolontariuszek – wtulała się w szyje dzieci. – Gdy to robiłam – dzieci zamierały. Bały się ruszyć, żebym tylko nie przestała. Od tamtego dnia minęły dwa lata – wspomina emerytowana księgowa.

Tak mnie to wciągnęło, że wszystkie moje sprawy i życie rodzinne podporządkowałam mojej obecności w Ośrodku. Czułam, że jestem potrzebna i że dzieci na mnie czekają, a ich uśmiech i radość są dla mnie największą nagrodą. Przyjeżdżam do Otwocka już od dwóch lat, trzy razy w tygodniu. Będę to robić tak długo, jak tylko wystarczy mi sił – mówi Ewa.

Więcej na: publicystyka.ngo.pl

You may also like

Facebook