Każdego roku 1000 Belgów otrzymuje śmiertelny zastrzyk, nie prosząc o niego. Zwrócił na to uwagę dr Marc Cosyns, profesor etyki lekarskiej, etyki i opieki paliatywnej na Uniwersytecie w Gandawie, belgijski lekarz i pionier eutanazji od 90. lat ubiegłego wieku, pierwszy praktyk legalnej eutanazji w Belgii. Zabrał on głos w związku głośną niedawno sprawą zabicia przez belgijską pielęgniarkę, Ivo Poppe, około dwudziestu pacjentów. Kobieta została oskarżona o eutanazję.
Dr Marc Cosyns powtarza, że nie ma potrzeby dekryminalizacji eutanazji, ponieważ sam przekonany jest o tym, że „lekarz świadomie działa w interesie dobrostanu pacjenta” i „towarzyszy mu w procesie umierania”. Osobiście sądzi, że nie zawsze konieczne jest zgłaszanie przypadków „wspomaganej” śmierci do Federalnej Komisji Kontroli i Oceny Eutanazji (ang. Federal Euthanasia Control and Evaluation Commission).
Lekarz ubolewa nad tym, że eutanazja w Belgii jest wciąż ograniczona dla pacjentów, którzy złożyli o nią wniosek i otrzymali na nią pisemną zgodę. Według niego pielęgniarki i tak skracają życie pacjentów, mimo iż nie są o to proszone. „Czują się zobowiązane do działania, ponieważ lekarze nie chcą tego zrobić sami” – stwierdził dr Cosyns. Dla niego jest to procedura medyczna, która w ogóle nie ma związku z morderstwem, dlatego domaga się w prawie „większej przejrzystości, ale bez represji, w celu przyniesienia ulgi sumieniu personelu medycznego”.
Według prokuratora generalnego Serge’a Malefasona, Ivo Poppe jest niezaprzeczalnie zabójczynią, ponieważ „(…) prawo jest dla wszystkich. Nie zabijaj – to wszystko”.
Źródło: oneofus.eu