2 czerwca Krzysztof Jarzębski wyruszył z Łodzi do Bydgoszczy. Pokonał około 280 km. Przed nim kolejne 1300! Niepełnosprawny kolarz jedzie hand-bikiem, rowerem ręcznym, by wesprzeć Dom Dziecka dla Dzieci Chorych Fundacji „Dom w Łodzi”.
Dwa tysiące kilometrów na rowerze, by zebrać pieniądze na rehabilitację chorych dzieci. K. Jarzębski przyznaje, że jazda nie sprawia mu wysiłku, ale przyjemność:
I nie potrzebuję żadnej motywacji do pomagania innym. Ja to wszystko przeszedłem. Wiem ile pomocy potrzebuje niepełnosprawny człowiek. Dlatego pomagam i dla mnie pomaganie to przyjemność – mówił tuż przed startem.
Niepełnosprawny kolarz, reprezentant Polski i zawodnik ŁKS Krzysztof Jarzębski podjął kolejne wyzwanie. Handbikiem (rower napędzany siłą mięśni rąk) pokona trasę 2000 km, by wesprzeć podopiecznych Domu Dziecka dla Dzieci Chorych Fundacji „Dom w Łodzi”.
Towarzyszy mu kierowca i pilot – wolontariusze fundacji „Dom w Łodzi”. Akcję może wesprzeć każdy. Wystarczy wpłacić dowolną kwotę na zbiórkę uruchomioną na stronie www.domwlodzi.org.
🏁 Wystartował! Krzysztof Jarzębski wyruszył właśnie w kolejną trasę. Zawodnik ŁKS zamierza pokonać 2000 km, odwiedzić 9 polskich miast w 9 dni, a wszystko dla podopiecznych Fundacji Dom w Łodzi, by w przyszłości i oni mogli pokonywać kolejne cele.
👉 https://t.co/DaLjIPxkDU pic.twitter.com/7OWF1160lA
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) June 2, 2020
Plan wyprawy:
- 2 czerwca: Łódź – Bydgoszcz
- 3 czerwca: Bydgoszcz – Gdańsk
- 4 czerwca: Gdańsk – Koszalin
- 5 czerwca: Koszalin – Szczecin
- 6 czerwca: Szczecin – Poznań
- 7 czerwca: Poznań – Wrocław
- 8 czerwca: Wrocław – Katowice
- 9 czerwca: Katowice – Bełchatów
- 10 czerwca: Bełchatów – Łódź
W poszczególnych miastach start będzie się odbywać spod Urzędu Miasta ok. godz. 9.
Marta Libiszowska-Jóźwiak, z zespołu Jarzębskiego, podkreśla, że kolarz najbardziej obawia się złej pogody i awarii sprzętu:
Nam w samochodzie jest przyjemnie, niezależnie od wszystkiego. Natomiast obawiamy się troszkę deszczu. Mamy już za sobą pierwszą naprawę roweru. Krzysztof świetnie sobie radzi, ma zapas dętek, ma różne swoje sprzęty, którymi próbuje się ratować. Mam nadzieję, że, odpukać, nic się nie wydarzy i szczęście będzie nam sprzyjać tak jak do tej pory – mówi Marta Libiszowska-Jóźwiak.