W Waszyngtonie odbył się coroczny „Marsz dla Życia”. Pierwszy raz w historii w jego trakcie przemówił prezydent Stanów Zjednoczonych. Nienarodzone dzieci nigdy nie miały silniejszego obrońcy w Białym Domu – deklarował Donald Trump.
„Życie daje siłę – pro-life jest pro-kobiece” – pod takim hasłem przeszedł tegoroczny „Marsz dla Życia” w Waszyngtonie. Jak co roku przyciągnął on setki tysięcy Amerykanów.
– Jesteśmy za życiem, wierzymy w dzieci, we wszystkie dzieci, które są darem Bożym – mówiła uczestniczka marszu.
„Jestem pokoleniem pro-life”, „módlmy się, by zakończyć tzw. aborcję” – to tylko niektóre z haseł, jakie pojawiły się w trakcie marszu. W tym roku był on wyjątkowy, bo pierwszy raz w historii przemówił prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.
– To dla mnie ogromny zaszczyt być pierwszym prezydentem w historii uczestniczącym w „Marszu dla Życia”. (…) Nienarodzone dzieci nigdy nie miały silniejszego obrońcy w Białym Domu – podkreślił prezydent USA.
Donald Trump w trakcie swojego przemówienia krytykował Demokratów. Ocenił, że w sprawie zabijania nienarodzonych dzieci partia ta zajmuje najbardziej radykalne stanowisko od lat.
– Wszyscy z nas tutaj dziś rozumiemy odwieczną prawdę – każde dziecko jest cennym i świętym darem od Boga – powiedział Donald Trump.
Prezydent Stanów Zjednoczonych zwrócił też uwagę na bardzo liczną obecność ludzi młodych: uczniów, studentów, którzy chcą bronić życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
– Chronimy studentów, którzy są za życiem, by mogli swobodnie wyrażać swoje poglądy na college’ach i w kampusach akademickich. Jeśli więc uniwersytety chcą finansowania z podatków, muszą szanować wasze prawo do wyrażania myśli. Jeśli tego nie zrobią, zapłacą ogromne kary finansowe, których z pewnością nie chcą płacić – zapewniał Donald Trump.
To właśnie wśród młodzieży popularyzuje się środki wczesnoporonne, antykoncepcję i tzw. aborcję.
– Jestem na tym marszu dla mojego syna. Wielu ludzi nie mówi, że jest dotkniętych tzw. aborcją. Mój syn był w collegu, kiedy jego dziewczyna dokonała tzw. aborcji. On nie mógł wrócić do domu i sobie tego wybaczyć. Ma na imię Carlos Ortiz Junior i bardzo za nim tęsknię. Straciliśmy wiele lat, dlatego jestem na tym marszu, dla niego i dla jego dziecka – opowiadał Carlos Ortiz, uczestnik marszu.
Uczestnicy marszu zwracali uwagę na często bierną postawę mężczyzn czy też przypadki, gdy to oni namawiają kobiety do zabicia dziecka.
– To oni podwożą do klinik, później odwożą do domu, płacą za to – wskazał uczestnik marszu.
Pierwszy „Marsz dla Życia” w Stanach Zjednoczonych odbył się w 1974 roku. To największe tego typu manifestacje na świecie.