O rodzinie, której skarbem są dzieci, o krytyce, która pomaga, o zagrożeniu schizmą w Kościele oraz o ksenofobii, która jest chorobą mówił Papież na konferencji prasowej, która, jak to jest w zwyczaju, miała miejsce w samolocie podczas drogi powrotnej z Afryki. Franciszek prawie przez półtorej godziny odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Odnosząc się do swej wizyty w Mozambiku, na Madagaskarze i Mauritiusie Papież podkreślił, że Afryka dzięki wielu dzieciom i ludziom młodym jest pełna życia. Tam, choć ludzie są biedni, to jednak cieszą się, że mają dzieci, bo one są skarbem dla rodziny. Natomiast Europa – dodał Franciszek – postarzała się i przeżywa wielki kryzys demograficzny, który spowodowany jest przywiązaniem do dobrobytu. Zaznaczył, że obowiązkiem państwa jest dbanie o rodzinę i o ludzi młodych.
Mówiąc o kontynencie afrykańskim Papież wskazał, że jest on niesprawiedliwie wykorzystywany – zarówno jego zasoby naturalne, jak i ludzkie. Nie chodzi tutaj o kolonizację geograficzną, ale o to, co nazywamy kolonizacją ideologiczną.
“Dziś trudno mówić o kolonizacjach geograficznych, ale istnieją kolonizacje ideologiczne, które chcą wejść w kulturę narodów i zmieniać ją oraz ujednolicać ludzkość. Globalizację przedstawia się jako kulę, gdzie wszystkie punkty są równo oddalone od środka. Natomiast prawdziwa globalizacja nie jest kulą, ale wielościanem, gdzie każdy naród zachowuje swoją tożsamość i jednoczy się z całą ludzkością – podkreślił Ojciec Święty. – Kolonizacja ideologiczna natomiast szuka sposobów, aby zniszczyć tożsamość drugiego i wszystkich uczynić jednakowymi i przedstawia propozycje ideologiczne, które są przeciwne naturze danego narodu, jego historii, jego wartościom. Musimy szanować tożsamość narodów i to obowiązuje zawsze. Szanujmy tożsamość narodów i wtedy odrzucimy wszystkie kolonizacje”.
Innym tematem poruszonym w czasie konferencji prasowej była sprawa krytyki, która spada na Papieża z wielu stron. Odnosząc się do tego Franciszek podkreślił, że krytyka może pomóc, bo powinna w krytykowanym wzbudzić samokrytykę i zastanowienie się nad słusznością zarzutów. Zapewnił, że on sam dobrze przyjmuje zdrową krytykę.
„Nie podoba mi się jednak, kiedy krytykuje się pod stołem: z jednej strony ktoś uśmiecha się do ciebie, aż widać zęby, a potem uderza w plecy. To nie jest uczciwe, nie jest ludzkie. Krytyka jest częścią konstrukcji i jeżeli twoja krytyka nie jest usprawiedliwiona, to jesteś gotowy, aby przyjąć odpowiedź i wejść w dialog, by dojść do słusznego punktu. To jest dynamika dobrej krytyki – wskazał Papież. – Natomiast krytyka tabletek z arszenikiem jest rzucaniem w kogoś kamieniem i chowaniem ręki. To niczemu nie służy, nie pomaga. Pomaga tylko małym, zamkniętym grupkom, które nie chcą usłyszeć odpowiedzi na krytykę. Krytykowanie bez chęci odpowiedzi na nią i bez dialogu nie jest miłością do Kościoła, jest podążaniem za jakąś obsesją”.
Papież podjął także kwestię podziałów w Kościele, zagrożenia schizmą. Stwierdził, że jest ona odłączeniem spowodowanym ideologią oderwaną od doktryny. Dodał, że w swoim nauczaniu społecznym jest w pełni tożsamy z tym, czego nauczał Jan Paweł II, naśladuje go w tym. Często jednak spotyka się z zarzutem, że jest komunistą.
„W Kościele zawsze istnieje opcja zagrożenia schizmą. To jedno z działań, które Pan pozostawia ludzkiej wolności. Nie boję się schizm, ale modlę się, aby ich nie było, bo to kwestia zdrowia duchowego wielu ludzi – stwierdził Ojciec Święty. – Oby był dialog, możliwość poprawiania się, jeżeli jest jakiś błąd, ale droga schizmy nie jest chrześcijańska. (…) Schizmatycy mają zawsze jedną wspólną cechę: separują się od ludu, od wiary ludu Bożego”.