Nie można pozwolić, by bolesne decyzje z czasu pandemii, o tym kogo w pierwszej kolejności podłączyć do respiratora, stały się pretekstem do zalegalizowania eutanazji. Przypominają o tym włoscy obrońcy życia podkreślając, że decyzji z czasu kryzysu nie można uczynić codzienną praktyką służby zdrowia.
Lekarze, szczególnie w regionie Lombardii, który wciąż stanowi epicentrum pandemii we Włoszech, wielokrotnie musieli wybierać, komu w pierwszej kolejności udzielić pomocy. Wynikało to z dramatycznej sytuacji w szpitalach spowodowanej drastycznym brakiem sprzętu przy jednoczesnej ogromnej fali zachorowań. Włoskie stowarzyszenie anestezji-znieczulenia-reanimacji i intensywnej terapii wydało wręcz zalecenie, by o przyjęciu na OIOM decydował wiek pacjenta, wprowadzając tym samym kryterium większych szans na wyzdrowienie u ludzi młodszych, co, jak podkreślało stowarzyszenie, miało pomóc w optymalizacji zasobów. „Istnieje realne ryzyko, że pewne środowiska będą próbowały wykorzystać obecną sytuację i przepchnąć wprowadzenie eutanazji” – mówi Radiu Watykańskiemu Marina Casini Bandini, przewodnicząca „Ruchu na rzecz życia” we Włoszech.
„Zasada nienaruszalności życia ludzkiego wciąż obowiązuje, nie ma mowy o tym, by stopniować, że czyjeś życie jest lepsze czy gorsze. Trzeba jednak zrozumieć, co się stało. Niedobór środków postawił przed nami okrutne i niepokojące dylematy: podjęcie bolesnej decyzji, kto powinien być leczony, a kto nie – mówi papieskiej rozgłośni Marina Casini Bandini. – Musimy rozróżnić dwie płaszczyzny: tę, w której panuje stan konieczności i tę, w której przy stole ustalane są kryteria wartości dotyczące ludzkiego życia. To właśnie na tym ostatnim poziomie zaszczepiana jest mentalność eutanazyjna, która tworzy kulturę odrzucenia. Niektórzy mogliby pomyśleć, że abstrahując od pandemii, nie warto ratować życia osób starszych lub niepełnosprawnych“.
Przewodnicząca „Ruchu na rzecz życia” wskazuje, że uzasadnione są obawy, iż zachowania z czasów pandemii przerodzą się w normalność. „Musimy na to bardzo uważać, a zarazem przypominać rządzącym, że służba zdrowia potrzebuje poważnych inwestycji. Brak środków nie może decydować o tym, komu zostanie udzielona pomoc” – podkreśla Bandini. Przypomina, że wszystko, co niestety wciąż się dzieje lub może się jeszcze zdarzyć w czasie pandemii, nie może być traktowane jako dziedzictwo dla najbliższej przyszłości.