„To najpiękniejszy czas w naszym życiu”

by

Marta i Krystian Kamińscy zdążyli ją wycałować, utulić i zapewnić, że bardzo ją kochają. O ośmiu miesiącach, które chora na bezmózgowie Ritka przeżyła w łonie mamy mówią jasno: „To najpiękniejszy czas w naszym życiu”.

 

„Pamiętam, jak zobaczyłem Cię pierwszy raz, ucałowałem i przytuliłem, a moje serce wypełniało ogromne szczęście i nieskończona miłość do Ciebie, maleńka córeczko. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że można kogoś tak mocno kochać. Bezwarunkowo. Każdego dnia dziękujemy Bogu za to szczęście, jakim nas obdarzył. Dziękujemy za to, że urodziłaś się żywa, że mogliśmy spojrzeć w Twoje piękne oczka, usłyszeć Cię, spędzić czas razem. Tatuś nawet zdążył zaśpiewać Ci piosenkę, którą każdego wieczoru, gdy byłaś jeszcze w brzuszku, utulał Cię do snu (…) Dziękujemy Bogu za to, że byłaś, że jesteś i że będziesz. I za to, że kiedyś znów się spotkamy. A wtedy Ty przybiegniesz do mnie, zarzucisz mi swoje rączki na szyję i zwrócisz się do mnie najpiękniejszym słowem świata – mamusiu! Dziękuję Córeczko za to, że uczyniłaś mnie mamą. Nigdy z niczego nie byłam bardziej dumna” – tak Marta i Krystian piszą na poświęconej Ritusi facebookowej stronie „Nasz kochany dzidziuś”.

 

Ciąża nie była łatwa. Pierwsze dzieciątko, tak bardzo chciane i oczekiwane. Wielka radość i miażdżąca diagnoza. Brak szans na przeżycie, lekarze sugerują aborcję. Pytają Martę, dlaczego się „tego” nie pozbyła. Słyszą odpowiedź, że może dlatego, że „to” jest dzieckiem, dzieckiem, o które trzeba walczyć do końca. Państwo Kamińscy wybierają życie dla swojej córeczki, chcą by odeszła kochana, spokojna, utulona w ich ramionach. Za patronkę wybierają jej św. Ritę – specjalistkę od spraw trudnych i beznadziejnych. Po cichu liczą na uzdrowienie. Cud nie nadchodzi, ale czują opiekę świętej. Teraz, już po odejściu swojej córeczki, nadal proszą św. Ritę o pomoc i orędownictwo. A właściwie o tę pomoc i orędownictwo proszą dwie święte – św. Ritę i św. Ritkę – ich Maleńką. Zdążyli ją ochrzcić. Maleństwo, które nigdy nie popełniło żadnego grzechu, z pewnością jest już święte.

 

Ritka żyła tylko półtorej godziny. Marta marzyła o tym, żeby to był chociaż jeden dzień, chwilami nadal mówi, że żałuje, iż nie było im to dane. Mąż jednak uspokaja ją mówiąc, że gdyby Ritka mogła spędzić jeden dzień na ziemi, jej mama marzyłaby o tygodniu ze swoją córeczką… Mimo, że poród odbył się poprzez cesarskie cięcie, to personel medyczny wykazał się empatią i pozwolił, aby Malutka cały czas spędziła w ramionach swojej mamy.  Tato zdążył w tym czasie zrobić zdjęcie splecionych dłoni całej trójki – opublikował je później na Facebooku.

 

Rodzice tęsknią za swoją córeczką, brakuje im jej, ale nie żałują, że pozwolili jej żyć. Wiedzą, że nie powiedzieli jej „żegnaj” lecz „do widzenia”.

 

Ludzie piszą, że historia Ritki pomogła im zrozumieć właściwy cel ich codziennych zmagań. Pomogła uświadomić sobie, że życie nie kończy się tu na ziemi, że są wartości ważniejsze niż wygląd, uwaga otoczenia, a nawet zdrowie. Że istnieje miłość, która wszystko przetrzyma, która jest cierpliwa, nie szuka poklasku, która wszystko zniesie. Że istnieje miłość, która nigdy nie ustaje.

 

Ewa Rejman

 

Źródło: www.droga.com.pl

You may also like

Facebook