Dramatyczną, ale ze szczęśliwym finałem, historię Leny – Ukrainki pracującej w Polsce, opisuje Ewa H. Kowalewska z Human Life International – Polska, gdzie kobieta zgłosiła się po pomoc.
Puk.. puk – pomóżcie!
Kilka dni temu przyszła do nas Lena*. Przystojna brunetka w średnim wieku. Ktoś jej powiedział, że tutaj jej pomogą. Brzuszek już duży, za miesiąc urodzi. Dobrze trafiła, staramy się, jak tylko możemy, aby ułatwić jej życie w tak trudnej sytuacji.
Dobry szef
Jej historia bardzo nas poruszyła. Lena pochodzi ze Wschodniej Ukrainy. Od półtora roku pracuje w Polsce. Sprząta w hotelach i dorywczo podejmuje różne prace. Jakoś sobie radziła, ale czuła się bardzo samotna. Znalazł się taki, co ją pocieszał i nawet mówił, że ją kocha, ale jak zaszła w ciążę, okazało się, że jest żonaty i nie ma zamiaru kontynuować znajomości. Dziecko go zupełnie nie interesowało, doradził aborcję i się „zmył”. Przerażona sytuacją Lena nie widziała innego wyjścia, jak pojechać na tydzień na Ukrainę i tam przerwać ciążę. Na Ukrainie można to zrobić szybko i bardzo łatwo, więc kupiła już bilet na tani przelot samolotem i wszystko było konkretnie zaplanowane.
Jak niewiele trzeba, aby uratować dziecko!
Potrzebowała jednak kilku dni urlopu, aby nie stracić pracy. Poszła więc z prośbą o wolne do swojego szefa. – Sytuacja przymusowa? Co się stało? – zapytał. Był życzliwy i serdeczny, więc się popłakała i powiedziała prawdę. Musi jechać, aby pozbyć się problemu (czyli zabić swoje poczęte dziecko). Szef okazał się dobrym człowiekiem. Powiedział jej: – Nie zabijaj swojego dziecka. To jest twoja ostatnia szansa na macierzyństwo, bo nie jesteś już młoda. Pomogę ci! Dam ci pracę i załatwię mieszkanie. Poradzisz sobie! I tak zrobił. Dostała stałe zatrudnienie i maleńki pokoik. Uwierzyła, że sobie jakoś poradzi. Nie chciała skrzywdzić swojego dziecka, ale wcześniej nie widziała szans na ratunek. Odwołała wyjazd i zawierzyła Panu Bogu i swojemu szefowi.
Pomoc potrzebna teraz!
Lena ma bardzo miły, lekko zażenowany uśmiech. Od razu widać, że nie jest osobą rozpychającą się w życiu łokciami. Czas szybko minął. Dziecko już niedługo się urodzi. Trzeba dla niego przygotować to wszystko, co jest niezbędne. Proszę sobie wyobrazić, jak to jest trudne, gdy matka jest zupełnie sama. Nie ma zaplecza kochającej rodziny. Jestem jednak pewna, że wiele osób jej pomoże.
Wózek już mamy!
Właśnie wrócił do nas głęboki wózek. Rok temu ktoś go podarował po odchowaniu własnego malucha. Dostała go potrzebująca matka i bardzo jej się przydał. Dziecko wyrosło i wózek wrócił do nas w bardzo dobrym stanie. Jest naprawdę bardzo ładny. Teraz będzie go używał dzidziuś Leny.
Potrzeba jednak wyprawki do szpitala, wyposażenia do domu (łóżeczko już mamy), różnych kosmetyków, pieluch i środków czystości. Pensja Leny jest bardzo niska, ale najpotrzebniejsze rzeczy dla siebie starała się kupić. Wiele jednak potrzeba dla dziecka. Jak się urodzi ona będzie przez dłuższy czas „uwięziona”, nie będzie w stanie „skoczyć” do sklepu i uzupełnić brakujące rzeczy. Trzeba o tym pomyśleć już teraz.
„Zbliżają się Święta Wielkanocne i w ramach przygotowań robimy wiele zakupów. Przy okazji święconego pamiętajmy także o matkach, które pozostały zupełnie same i nasza pomoc jest im bardzo potrzebna, wręcz niezbędna. (…) Niechaj radość Zmartwychwstania będzie dla nich umocnieniem wiary, że nawet w najtrudniejszej sytuacji można uratować dziecko!” – napisała Ewa H. Kowalewska.