Statystyki aborcji opublikowane przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej pokazują najwyższą liczbę aborcji w historii Anglii i Walii. W 2021 roku uśmiercono 214 869 dzieci. Ponad 4 tysiące więcej niż w roku 2020.
Tak znaczący wzrost jest wynikiem pierwszego, pełnego roku obowiązywania prawa do aborcji farmakologicznej, którą można dokonać na żądanie, nie wychodząc z domu. Tzw. aborcję DIY, gdzie kobieta otrzymuje pigułki na podstawie wideokonsultacji z lekarzem, wprowadzono w 2020 r. jako środek tymczasowy podczas pandemii COVID-19. Następnie w konsultacjach społecznych aż 70 procent mieszkańców Wielkiej Brytanii poparło zakończenie tego programu. Rząd ogłosił wówczas, że stanie się tak w sierpniu tego roku. Potężny lobbing firm aborcyjnych spowodował jednak zmianę tej decyzji.
Stanowisko ministerstwa zdrowia nieoczekiwanie podważyła Izba Lordów i w marcu parlament przegłosował poprawkę o trwałej legalizacji aborcji domowej, jako jednej z usług telemedycyny. Stało się tak wbrew opinii publicznej i mimo rosnącej liczby doniesień o wzroście przemocy właśnie na tle wymuszanych aborcji.
Jak informowała BBC: 15 procent kobiet w ankiecie wiarygodnego ośrodka Savanta ComRes potwierdziło, że padły ofiarami presji, aby przerwać ciążę. Ta sama sondażownia, prowadząc badania na zlecenie Stowarzyszenia Obrony Dzieci Nienarodzonych (ang. SPUC), przedstawiła dane, gdzie aż 71 procent mieszkańców Anglii wyraziło zaniepokojenie faktem, że kobiety poddały się aborcji medycznej w domu, po konsultacji telefonicznej lub video.
Polityce aborcji telemedycznej sprzeciwia się również zdecydowana większość brytyjskich lekarzy rodzinnych. Według badań Savanta ComRes ponad ośmiu na dziesięciu lekarzy pierwszego kontaktu (86%) potwierdza obawy o realnej tendencji do wymuszania na kobietach dokonania aborcji.
Elżbieta Sobolewska-Farbotko/vaticannews / Londyn
KAI