COVID-19 Q&A Skąd wzięły się embrionalne linie komórkowe? Czy rzeczywiście pochodzą one z aborcji?

by FUNDACJA JZN
Czy powinniśmy się zaszczepić na COVID-19? Jest to autonomiczna, niezależna decyzja każdego z nas, którą powinniśmy podjąć we własnym sumieniu. Żeby jednak mieć możliwość podjęcia roztropnej i niezależnej decyzji, warto wiedzieć, które informacje są prawdą, a które zwykłymi mitami. W naszej serii COVID-19 Q&A potwierdzamy fakty, rozwiewamy mity i odpowiadamy na Wasze pytania na temat wirusa SARS-CoV-2, szczepień i pandemii COVID-19.

 

Pytanie: Skąd wzięły się embrionalne linie komórkowe? Czy rzeczywiście pochodzą one z aborcji?

Odpowiedź: Istniejące od dziesięcioleci tzw. embrionalne linie komórkowe stosowane są na bardzo szeroką skalę – używa się ich nie tylko do produkcji wielu rodzajów szczepionek, ale także między innymi do testowania żywności, leków i kosmetyków. Stały się one niejako „złotym standardem” w badaniach i procedurach przeprowadzanych przez branżę farmaceutyczną, biotechnologiczną, kosmetyczną czy spożywczą. Linie te w większości przypadków zostały wyprowadzone z abortowanych lub utraconych w wyniku poronienia samoistnego dzieci w stadium płodowym.

Obecnie komórki z linii embrionalnych, na których prowadzi się te badania, są wyłącznie komórkami potomnymi komórek pobranych dziesiątki lat temu. Są one zaledwie zmodyfikowanymi genetycznie kopiami komórek pierwotnie wyizolowanych przez naukowców. Zbudowane są z zupełnie nowych cząsteczek czy atomów niż komórki pierwotnie wyizolowane. Te linie komórkowe zostały wyprowadzone do hodowli i często są specjalnie unieśmiertelnione po to, aby – podobnie jak komórki nowotworowe – mogły być hodowane bez końca. Najczęściej komórki te, w przypadku szczepionek, służą do namnażania wektorów (nośników) wirusowych[1]. Komórki te nie wchodzą jednak w skład szczepionek.

Przeświadczenie części społeczeństwa, że ciągle wyprowadzane są nowe linie komórkowe z embrionów czy płodów będące złotymi standardami w badaniach przedklinicznych jest błędne. Naukowcy nie widzą takiej potrzeby, dlatego obecnie w celu produkcji szczepionek, testowania leków i innych popularnych produktów przemysłu spożywczego czy kosmetycznego nie wykonuje się nowych aborcji w celu opracowania nowych standardów do testowania.

Powód jest prosty – przemysł farmaceutyczny, spożywczy czy kosmetyczny nie będzie w tej chwili zmieniać swoich złotych standardów do testowania lub produkcji. Niezmiennie używa on w tych procedurach „starych”, sprawdzonych od lat linii, które gwarantują wykonywanie eksperymentów na tych samych, praktycznie identycznych komórkach – będących symulatorami prawidłowych tkanek ludzkich. Testując produkt na tego typu komórkach badacze mogą przewidywać, jak zachowają się prawidłowe ludzkie tkanki przy kontakcie z danym produktem (np. lekiem), a więc czy produkt okaże się dla naszych organizmów bezpieczny, czy też nie.

Naukowcy muszą posługiwać się w testach ujednoliconymi standardami komórkowymi, nie mogą wykonywać testów bezpieczeństwa np. na nieśmiertelnych, ale nieprawidłowo działających komórkach nowotworowych. W grę nie wchodzą również szybko starzejące się komórki z hodowli z dorosłych tkanek. Tymczasem embrionalne linie komórkowe do takich testów nadają się znakomicie.

Pomimo powszechnego postrzegania embrionalnych linii komórkowych jako tzw. złotego standardu i jedynej alternatywy, należy stanąć w prawdzie: większość kodu genetycznego, który niejako programuje budowę i działanie tych komórek, pochodzi od zmarłego dziecka. Trzeba także mieć świadomość, że pierwotnie pobrane od tych dzieci tkanki, które były źródłem pierwszych komórek, a które następnie modyfikowano tak, aby je unieśmiertelnić, były pozyskane przez naukowców, którzy wyprowadzili te linie w sposób skrajnie nieetyczny, w sposób moralnie niedopuszczalny. Nie chodzi tylko o straszną prawdę, że były to tkanki dzieci zamordowanych podczas aborcji, ale także o fakt, że w większości tego typu hodowli nie uzyskano na pobranie komórek formalnej zgody matek tych dzieci (naukowcy pobierający te tkanki deklarowali, że aborcje były wykonywane „niezależnie”, a oni korzystali tylko z „odpadów medycznych”)[2].

Należy mieć świadomość, że wielu pracujących z tymi liniami naukowców (szczególnie studentów i doktorantów) nie ma jakiegokolwiek pojęcia o ich pochodzeniu. Po prostu w nauce przyjmuje się, że do konkretnych testów czy procedur używa się konkretnych linii komórkowych, często o tajemniczych dla laika nazwach – np. HEK-293[3]. Gdy promotor każe użyć danych komórek do eksperymentów, student to wykonuje i specjalnie nie zastanawia się nad źródłem pochodzenia linii komórkowej: nie przyjdzie mu nawet do głowy, że sprzedawane i hodowane przez renomowane instytucje komórki mogłyby zostać wyprowadzone jako linia w sposób niezgodny z obecnym prawem, w sposób skrajnie nieetyczny.

Stąd szczególnie młodsi i mniej doświadczeni badacze rzadko dowiadują się o pochodzeniu tych linii komórkowych, np. z ulotki. Większość dystrybutorów embrionalnych linii komórkowych nie zamieszcza bowiem jasnej informacji o pochodzeniu tych komórek, dopiero wnikliwa analiza stron internetowych lub fragmentów ulotek zapisanych małym druczkiem pozwala – i też tylko w części przypadków – na weryfikację źródła ich pochodzenia[4]. Prawdopodobnie taka strategia, która polega na ukrywaniu lub nie eksponowaniu tak ważnej informacji, wiąże się z faktem, że handel tymi liniami komórkowymi jest ogromnym źródłem dochodu dla wielu czołowych graczy na rynku biologii molekularnej i biotechnologii. Jest to więc gra o dużą stawkę – dochody z handlu tymi komórkami to dla wielu firm miliony dolarów rocznie. Stąd firmom tym nie jest na rękę informowanie ani pracujących z tymi liniami badaczy, ani społeczeństwa, że ten niezwykle dochodowy biznes ma swoje korzenie w śmierci niewinnych dzieci, a linie którymi handlują zostały pozyskane bez jakiegokolwiek nadzoru bioetycznego; nie uzyskano na wykorzystanie tych komórek nawet zgody matek dzieci, a ich ciała[5] zostały w sposób sprzeczny z obowiązującym obecnie prawem wykorzystane przez rządnych sławy badaczy, którzy kilkadziesiąt lat temu zdecydowali się na wyprowadzenie tych linii komórkowych.

Zobacz także:

COVID-19 Q&A Czy szczepionki na COVID-19 powodują bezpłodność?

Wielu naszych czytelników pyta, czy w takim razie korzystanie ze szczepionek, które utworzono na bazie linii komórkowych pochodzenia embrionalnego, o których tutaj mowa, jest moralnie dopuszczalne? Ustosunkowała się do tego Kongregacja Nauki Wiary w opublikowanej pod koniec ubiegłego roku w specjalnej nocie, przygotowanej w porozumieniu z naukowym zespołem doradczym.

Odpowiedź Kongregacji może wywoływać u wielu osób pierwotny sprzeciw. Niestety, jako ostateczni odbiorcy, właściwie nie mamy jakiegokolwiek wpływu na korzystanie z większości produktów, które testowano czy opracowywano przy użyciu tych linii i nie mamy zazwyczaj jakiejkolwiek możliwości kontroli w tym przypadku – nie wiemy bowiem, które produkty spożywcze czy kosmetyczne były testowane przy użyciu komórek z linii embrionalnych, a tylko w przypadku części z nich taka wiedza jest publicznie dostępna, a więc możemy z nich świadomie rezygnować. W przypadku większości leków nie mamy nawet takiego wyboru.

Należy jednak podkreślić, że ostateczny odbiorca takich produktów nie posiada jakiejkolwiek winy moralnej, nie brał on w żaden sposób udziału w procedurze wyprowadzenia tych linii, a komórki te po modyfikacji genetycznej nabrały już innych cech funkcjonalnych czy strukturalnych, niż było to w przypadku komórek wyprowadzonych pierwotnie.

Warto także spojrzeć na kwestię testowania leków czy produkcji szczepionek na tych liniach od innej strony: być może dzieci te, stając się niejako męczennikami – zrobiły dla dobra ludzkości więcej niż wielu dorosłych. Z tej tragicznej sytuacji ostatecznie wypłynęło wiele dobra, a testowane przez naukowców – często nie mających pojęcia o pochodzeniu tych komórek – leki ocaliły zdrowie i życie setek milionów istnień ludzkich. Przyjmując leki czy korzystając z produktów, w których opracowaniu czy testach nie możemy wykluczyć udziału tych komórek, warto zawsze myśleć o tych dzieciach z ogromną wdzięcznością, co nie zmienia tragedii tamtych czynów.

W przypadku szczepionek można także próbować zapisywać się na budzące mniej wątpliwości moralnych szczepionki oparte na technologii mRNA [6].  Natomiast przyjęcie szczepionek wektorowych, jak wspomniano wyżej, nie powoduje jakiejkolwiek winy moralnej po stronie ostatecznego odbiorcy. Szczepienie też pozwala nam zminimalizować ryzyko nawet nieświadomego przeniesienia wirusa na kolejne osoby, które kontynuując ciąg zakażeń, mogą spowodować utratę zdrowia, a nawet życia wielu ludzi.

dr n. med. Monika Zazula, biolog molekularny, bioetyk

Źródła:

– Wong A. The ethics of HEK 293. Natl Cathol Bioeth Q. 2006 Autumn;6(3):473-95. doi: 10.5840/ncbq20066331. PMID: 17091554.
– Pruss AR. Cooperation with past evil and use of cell-lines derived from aborted fetuses. Linacre Q. 2004 Nov;71(4):335-50. doi: 10.1080/20508549.2004.11877730. PMID: 15685774.


[1] Klasyczne szczepienia polegają najczęściej na wprowadzeniu do organizmu gotowych antygenów w postaci osłabionych (atenuowanych) drobnoustrojów, inaktywowanych – martwych patogenów lub ich białek. Szczepionki na COVID-19 to szczepionki oparte na technologii mRNA: w naszych organizmach produkowane jest tylko białko wirusa (np. firmy Pfizer/ BioNTech, czy Moderny) lub na wektorach wirusowych (np. AstraZeneca, Johnson & Johnson). Szczepionki wektorowe korzystają z najczęściej zmodyfikowanych adenowirusów niezdolnych do replikacji w organizmie człowieka, jednak te wirusy muszą być namnażane i produkowane w żywych komórkach (dlatego w tym przypadku używane są embrionalne linie komórkowe, które wykorzystywane są jako mini-fabryki tych wirusów).

[2] Obecnie taka sytuacja byłaby w większości krajów niedopuszczalna.

[3] Ludzkie embrionalne komórki nabłonkowe nerki, pobrane w 1973 r. w laboratorium, którym kierował van der Eb, na Uniwersytecie w Leiden, w Holandii. Komórki zostały pozyskane od dziewczynki, która zmarła na skutek aborcji – wiek płodu jest nieznany. Wiadomo, że był to 293. eksperyment tego typu i od tej numeracji linia wzięła swoją nazwę.

[4] Zdarza się, że po samodzielnym odkryciu tej prawdy wielu badaczy doznaje szoku i nie widzi dalszej możliwości wykonywania dotychczasowej pracy. Znam osobiście wiele przypadków badaczy, którzy po dotarciu do informacji o pochodzeniu komórek z linii embrionalnych, z którymi pracowali, zmieniali z tego powodu temat pracy doktorskiej czy magisterskiej, a nawet swoją specjalizację, rezygnując z pracy z tymi komórkami.

[5] Nie zachowała się jakakolwiek wiarygodna dokumentacja, w jaki sposób naukowcy, którzy kilkadziesiąt lat temu wyprowadzili embrionalne linie komórkowe, pozyskiwali martwe płody, a także nie wiemy jak dokładnie wyglądała procedura pobierania tkanek. Nie można wykluczyć, że część tych dzieci podczas wycinania tkanek mogło jeszcze żyć.

[6] Niektórzy pytają, czy tylko Astra Zeneca i Johnson&Johnson korzystały przy produkcji szczepionek na COVID-19 z linii komórkowych wyprowadzonych z abortowanych płodów, natomiast Moderna i Pfizer już nie? Otóż wszystkie dopuszczone dziś w Polsce szczepionki były na co najmniej jednym etapie opracowywane przy użyciu embrionalnych linii komórkowych. Różnica pomiędzy nimi polega na tym, że tylko Astra Zeneca i Johnson&Johnson namnażają wektory wirusowe na embrionalnych liniach komórkowych. Należy jednak mieć świadomość, że: 1) nie są to te same komórki, które pobrano od dzieci poddanych aborcji czy dzieci utraconych w wyniku poronienia naturalnego, ale komórki potomne, odpowiednio zmodyfikowane, 2) wszystkie szczepionki (podobnie jak inne produkty przemysłu farmaceutycznego, nie będące suplementami), są na etapie badań przedklinicznych testowane na liniach komórkowych: część z nich obligatoryjnie jest liniami embrionalnymi. W przypadku Pfizera sprawa jest jasno udokumentowana – korzystano z takich linii na etapie przedklinicznym, w celu weryfikacji bezpieczeństwa szczepionki. W przypadku Moderny informację tę trudniej znaleźć; w oficjalnej dokumentacji EMA podane są odnośniki do dokumentacji dostępnej „na życzenie”, natomiast publikacja źródłowa nie pozostawia w tym zakresie wątpliwości.

Materiały źródłowe:


COVID-19 Q&A

You may also like

Facebook